-Nie możesz mnie tu trzymać przez wieczność!- zaczęłam gdy metalowe drzwi uchyliły się, a do pomieszczenia dostało się trochę światła.- Nie możesz mnie też zabić, więc tkwisz w beznadziejnej sytuacji.- skrzywiłam się gdy sznur którym byłam związana otarł się o moje nadgarstki
-Nie, ale mogę Cię torturować dopóki nie dostanę odpowiedzi.- mężczyzna przykucnął obok mnie.
-Już Ci mówiłam. Nie mam pojęcia gdzie on jest!- syknęłam.
-Szkoda, że jesteś taka niechętna do rozmowy.- ujął moją twarz w dłoń, ocierając opuszkiem palca o mój policzek.- Szkoda też takiej ładnej buźki.- brunet wyjął scyzoryk i przyłożył mocno do mojego policzka zaczynając bolosne, powolne nakłucie...
37 dni wcześniej.
Odgarnęłam kosmyk włosów za ucho i zerknęłam w lustro. Czegoś brakowało. Sięgnęłam do mahoniowej szkatułki i wyjęłam z niej kolczyki. Gdy dwie czarne perełki znalazły się już na swoim miejscu, jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko gra i odeszłam od toaletki. W rogu pokoju stały czarne, niezbyt wysokie szpilki, które dziś idealnie pasowały do mojej sukienki.
-Idziesz na imprezę czy pogrzeb?- pomyślałam, ale natychmiast się skarciłam.
***
Klub do którego się wybrałyśmy był w sumie zwyczajny. Neonowe światła, DJ, unoszący się w powietrzu zapach alkoholu i tłum tańczących ludzi-Pójdę po jakieś drinki.- poinformowałam przyjaciółkę próbując przekrzyczeć głośną muzykę.
Podeszłam do baru, oparłam się o blat i westchnęłam. Nawet nie wiedziałam gdzie kończy się kolejka, panował tu niesamowity chaos, nie było żadnego z pracowników, który mógłby mnie obsłużyć. Ludzie nie zwracali tu na nic uwagi, więc postanowiłam sama sobie pomóc. Złapałam się za róg krzesła i zwinnie się podpierając przeskoczyłam za ladę. Naleje nam drinka, a później zostawię pieniądze barmanowi, nic takiego się przecież nie stanie. Podciągnęłam sukienkę, ponieważ trochę się opuściła i stanęłam naprzeciw ogromnej półki wypełnionej alkoholami.
Sięgnęłam po dwie szklanki, a następnie wypełniłam je zimną Margeritą, którą właśnie wzięłam z lodówki. Taniec mnie wykończył więc podniosłam napój i naraz wypiłam całą zawartość. Trudno, najwyżej zapłacę za dwie. Gdy upijałam ostatniego łyka usłyszałam czyjeś chrząknięcie. Obróciłam się stojąc przodem do tajemniczej postaci.
-Dwa razy wódka z colą.- blondyn lekko się uśmiechnął i wyjął portfel.Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem, dopiero po chwili zrozumiałam o co mu chodziło.
-Ja tu nie pracuję.- przetarłam mokre od picia usta dłonią.
-Więc dlaczego stoisz za ladą?
-Po prostu chciałam się napić.-odparłam poważnym tonem bo chłopak nie wydawał się w nastroju na żarty.- W każdym razie, nieważne. Myślałam, że jesteś kimś z obsługi i będę miała kłopoty.
-A kto powiedział, że nie będziesz miała?-przełknęłam gule w gardle. Blondyn przeszywał mnie wzrokiem co sprawiało że czułam się bardzo niekomfortowe, szczególnie patrząc na sytuację w której się znajdowałam. Wyglądało jakbym chciała okraść właściciela, musiałam jakoś zareagować.
-Cóż...Nie sądzę,że chciałbyś na mnie donieść.
-Nie o takiego rodzaju kłopotach mówiłem.- kącik jego ust lekko uniósł się w górę, a na twarzy zagościł cwany uśmiech. Towarzyszył mu nieznany mi dotąd mrok. Nie wyglądał na nastolatka, który przyszedł się tu zabawić. Wydawało mi się jakby był tu w zupełnie innej sprawie. Speszyłam się i nie wiedziałam jak zareagować. Przeskoczyłam przez blat bez słowa, a gdy znalazłam się naprzeciw chłopaka, on milczał.
Wzięłam dwie szklanki, a pieniądze zostawiłam na ladzie.
-Nie krępuj się!- wskazałam na półkę z alkoholami posyłając mu chamski uśmiech wskazujący aby sam się obsłużył. Odwróciłam się i pognałam w głąb klubu znikając wśród ludzi. Blondyn otoczył mnie jakimś dziwnym niepokojem, przez co cieszyłam się, że zakończyliśmy te niezręczną rozmowę i już nigdy go nie zobaczę.
Następne 2 godziny spędziłam tańcząc zarówno z przyjaciółmi, jak i z nieznajomymi. Popijałam kolejny drink, za kolejnym ponieważ barman wreszcie wrócił na swoje stanowisko. Nadmiar alkoholu sprawił, że zrobiło mi się trochę słabo i poszłam się przewietrzyć.
Wyszłam z budynku, a za mną zatrzasnęły się ciężkie, żelazne drzwi. Muzyka wreszcie była stłumiona, przez co wydawała się cichsza. Odetchnęłam z ulgą. Oparłam się o ścianę, schowałam ręce za plecy i zaczęłam obserwować ludzi w około. Parę osób stało i po prostu rozmawiało, widziałam jak podjeżdza kilka taksówek zamówionych wcześniej przez imprezowiczów.
-Masz żar?- zza cienia wychyliła się postać w kapturze.
-Nie palę.- odchrząknęłam i złożyłam ręce na klatce piersiowej.
-Ja palę.- wyjął z kieszeni zapalniczkę i odpalił papierosa.
-Skoro miałeś swoją zapalniczkę to po co pytałeś mnie o ogień? - uniosłam brew. Chłopak jedynie się uśmiechnął i pokręcił głową.
-Po prostu byłem ciekawy, czy palisz.- schował paczkę do spodni i wypuścił z ust siwy dym.
-Teraz kiedy wiesz, że NIE palę, możesz już odejść?
-Paliłaś kiedyś?- uniosłam brwi ze zdziwienia. Blondyn nie przyjmował aluzji i kontynuował naszą rozmowę, a raczej jego rozmowę.
-Tak, bo co?
-Po prostu byłem ciekawy.- powtórzył swoje zdanie sprzed minuty.
-Często bywasz ciekaw...-przerwał mi.
Bezczelny.
-Chciałbym zobaczyć jak palisz. Daję głowę, że nawet nie potrafisz się zaciągnąć.
Ani trochę nie miałam chęci ciągnąć dłużej tej konwersacji. Był namolny i uparty, a ja jestem ponad to by, spędzać moje wieczory na bezsensowne rozmowy z nieznajomymi, do których jestem zrażona.
Zraził mnie do siebie przy incydencie w barze.
-Muszę już iść.- burknęłam i ruszyłam w stronę metalowych drzwi. Blondyn szybko zareagował i nim się zorientowałam, zatarasował mi drogę swoim ciałem.
-Jeden buszek.- uśmiechnął się.
-Co z tobą nie tak? Nie widzisz, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać?
-Jeden buszek i sobie pójdziesz, po prostu nie chcę mi się wierzyć, że taka dziewczyna jak ty potrafi się zaciągać.
-Taka dziewczyna jak ja?-zdziwiłam się.
-Wiesz o co mi chodziło.- wyjaśnił
Nie, nie wiem.
-Jesteś prawdziwym dżentelmenem zachęcając damę do palenia.- posłałam mu sarkastyczne spojrzenie.
-A widzisz tu jakąś?
Ha, ha
Czułam jak coś we mnie zawrzało. Nie potrafię opisać, jak bardzo działał mi na nerwy, w końcu westchnęłam.
-Nie muszę Ci nic udowadniać- wystawiłam rękę, oczekując że poczęstuję mnie tym przeklętym papierosem. Domyślił się i wyjął paczkę przystawiając ją do mnie. Wyciągnęłam z niej jedną cienką fajke i odpaliłam widzianą już wcześniej zapalniczką.
Nie przepadałam za paleniem, ale chciałam mu coś udowodnić, a może sobie? szczególnie przez to co powiedział
"taka dziewczyna jak ty"
Czy wyglądam na jakąś frajerkę? Ał...
Pozwoliłam dymowi, wpłynąć do moich płuc, a następnie otworzyłam wargi, by go wypuścić. Patrzyłam jak jasna chmura unosi się tuż nad moją i jego twarzą. Uśmiechnęłam się w duchu, bo czułam, że w jakiś sposób mu zainponuje.
-Whoa, jestem pod wrażeniem, Amberly
-Z-zaraz skąd znasz moje im....
-Ber?- znajoma twarz wyjrzała przez drzwi i spojrzała na mnie pytająco.- Idziesz?
-Tak, zaraz przyjdę tylko najpierw...- gdy się odwróciłam tajemniczego chłopaka już nie było. Rozejrzałam się. Pustka. Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu. Zachwiałam się na nogach i dołączyłam do Sienny, zanim weszłam zerknęłam jeszcze raz w poszukiwaniu jednocześnie chłopaka jak i wyjaśnienia na tą dziwną, zaistniałą sytuację.Przekroczyłam próg budynku, a zapach alkoholu znów uderzył w moje nozdrza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz